Uwaga
Od Wisłoka do Amazonki Drukuj
poniedziałek, 19 grudzień 2011 05:49
Multithumb found errors on this page:

There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/chmelinski/0006.jpg
There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/chmelinski/0001.jpg
There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/chmelinski/0002.jpg
There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/chmelinski/0003.jpg
There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/chmelinski/0007.jpg
There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/chmelinski/0008.jpg
There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/chmelinski/0009.jpg
There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/chmelinski/0010.jpg

0006Pierwsze moje „spotkanie” z panem Piotrem Chmielińskim odbyło się za pośrednictwem internetu. Pan Piotr odpisał w kilka minut na mojego maila, co mnie bardzo ucieszyło. Informował mnie, że w ciągu najbliższych kilku godzin wyjeżdża na spływa kajakowy rzeką Potomac wraz ze swoim 13- letnim synem Aleksandrem i jego czternastoma kolegami , ale zgadza się na udzielenie wywiadu naszej gazecie. Tak więc pozostało mi spokojnie przygotować się do wywiadu za pośrednictwem internetu i czekać na powrót pana Piotra z kolejnego rzecznego wypadu.

Wywiad z Piotrem Chmielińskim – rzeszowianinem z pochodzenia, podróżnikiem, absolwentem AGH. Organizatorem i uczestnikiem wielu wyczynowo - badawczych wypraw kajakowych, m.in. Canoandes’79 po rzekach Ameryk oraz spływu kanionem rzeki Colca. Laureatem zespołowej nagrody Super Kolos 2000 za zdobycie kanionu rzeki Colca. Najsłynniejszym osiągnięciem Piotra Chmielińskiego był udział w międzynarodowej wyprawie mającej za zadanie przepłynięcie kajakami Amazonki, co nastąpiło w 1985 (odnotowane w Księga Rekordów Guinessa). Odkrycie to zostało opisane przez Chmielińskiego w National Geographic w kwietniu 1987 oraz przez dziennikarza Joe Kane w książce Running the Amazon wydanej w jedenastu wersjach językowych w tym polskiej, „Z Nurtem Amazonki” (Pascal 2002).

Witam serdecznie. Cóż nazbierało się trochę Panu tych wyczynów. Ale zacznijmy od początku. Proszę powiedzieć kiedy i jak zaczęła się przygoda z kajakarstwem. Czy od razu były to wielkie wyprawy?

0001Po raz pierwszy wsiadłem do kajaka w 1973 roku, to było na drugim roku studiów na AGH. Kilka godzin pływania po Wiśle spowodowało, że „już nigdy” z kajaka nie wysiadłem. Razem z kolegami założyliśmy Akademicki Klub Kajakowy „Bystrze” przy naszej macierzystej uczelni, by wspólnie organizować wyjazdy weekendowe na pobliskie rzeki, jak Skawa, Raba, a później Dunajec i Poprad. Nie zabrakło też rodzinnego rzeszowskiego Wisłoka i Sanu. Apetyt na poznawanie nowych rzek rósł, stąd wyprawy kajakowe do Jugosławii i Grecji, które zorganizowaliśmy w latach 1976 - 1977.

Przełomowym dla Pana był rok 1979, który zapoczątkował trzyletnią wyprawę studentów krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, której spektakularnym wyczynem było przepłynięcie, w obu Amerykach, 23 górskich rzek (w tym 13 po raz pierwszy), przejechanie samochodami 120 tysięcy kilometrów i pokonanie prawie 1800 km kajakami i pontonem. Jak doszło do zorganizowania tego przedsięwzięcia, proszę nam opowiedzieć coś więcej o tej wyprawie.

0002

Pewnie wielu Czytelników pamięta koniec lat 1970. w Polsce. Wszystkiego brakowało: od chleba, kiełbasy po papier toaletowy. A tu my, studenci, prawie absolwenci (było nas 10 z kilku uczelni krakowskich) postanowiliśmy zorganizować wyprawę kajakową do .... Argentyny. Dlaczego tam? Bo było daleko i egzotycznie. Pomysł wydawał się tak niemożliwy, że władze uczelniane i studenckie (tzn. Zarząd SZSP w Warszawie, którego przewodniczącym był późniejszy Prezydent Aleksander Kwaśniewski), aby mieć nas „z głowy”, podpisały zgodę na wyjazd, przewidując, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Jednak siła i determinacja naszej dziesiątki były nieprawdopodobne. Zdobyliśmy konserwy z mięsem, suszone kabanosy, nawet chleb wojskowy w puszkach. I jeszcze talon na Stara-66! (czy ktoś jeszcze pamięta tę ciężarówkę?) Stara obiecaliśmy przekazać AGH po sześciu miesiącach wyprawy, o ile uczelnia wyśle z nami na ten okres kierowcę, co spotkało się z przychylnością władz mojej Alma Mater.
0003Sami zbudowaliśmy przyczepę, na którą mogliśmy załadować własnoręcznie wykonane 23 kajaki. Trzeba było jeszcze zdobyć wiele innych drobiazgów, ale udało się. Wyruszyliśmy do Gdyni, by tam wsiąść na statek, którym mieliśmy popłynąć do Argentyny. Na jego pokład nie udało nam się jednak wsiąść – właśnie dotarła wiadomość, że Argentyna przygotowuje się do wojny z Chile. Postanowiliśmy więc dostać sie do Peru, dostaliśmy nawet wizy. Ale mroźna zima, a potem stan wyjątkowy w Peru znowu zmusiły nas do zmiany planu podróży. I tak w sierpniu 1979 roku znaleźliśmy się w stolicy Meksyku.

W 2000 r. Pana grupa otrzymała nagrodę Super Kolosa, czym jest dla Pana ta nagroda?

Przez lata było o nas głośno w Ameryce Południowej i w Stanach Zjednoczonych. Przez to, że władze państwowe w okresie stanu wojennego „wyciszały” informacje o nas i naszych wyczynach, mało kto w kraju wiedział, czego dokonaliśmy. Nagroda Super Kolosa była potwierdzeniem, że doceniono nas też w Polsce, a nasze osiągnięcia postawiono na równi z takim wyczynem, jak wejście zimowe ma Mount Everest przez polskich alpinistów prowadzonych przez Andrzeja Zawadę.

0007Internauci dali wyraz swemu uznaniu i w plebiscycie zorganizowanym w 2001 roku przez portal Onet.pl, usytuowali wyprawę na drugim miejscu, wśród najważniejszych polskich wypraw eksploracyjnych XX wieku. To chyba powód do dumy?

Tak, bardzo. To świadczy, że w Polsce naszymi wyprawami interesują się nie tylko dziennikarze, ale także młode pokolenie.

W 1987 roku po raz drugi, trafił Pan do Księgi Rekordów Guinnessa. Prestiżowe amerykańskie pismo "Outside Magazine" zaliczyło przepłynięcie Amazonki przez Pana do pięciu najważniejszych osiągnięć w dziedzinie eksploracji ostatnich 15 lat. Pana nazwisko wymieniono obok Reinholda Messnera, słynnego zdobywcy korony najwyższych szczytów ziemi. „The New York Times” w grudniu 1992 roku, zaliczył Pana wyczyn do dwudziestu największych osiągnięć ostatnich 100 lat, stawiając Pana w jednym rzędzie ze zdobywcami: bieguna północnego - Robertem Pearym, Everestu - Edmundem Hillarym oraz amerykańskim astronautą Neilem Armstrongiem, który jako pierwszy człowiek stanął na Księżycu. Czy uważa Pan, że osiągnął już wszystko?

Nie uważam, że osiągnąłem wszystko, ale jestem zadowolony i szczęśliwy z tego, czego dokonałem.

0008Jaka jest Amazonka? Czy ma Pan szczególny sentyment do tej rzeki?

Amazonkę wyobrażałem sobie zupełnie inaczej jeszcze przed wyjazdem z Polski, niż okazała się w rzeczywistości. Znałem jej dolną część, tę z brązową wodą, ogromną rzekę-morze, jak ją określają Brazylijczycy. Nie wiedziałem nic o tym najtrudniejszym, górskim, liczącym prawie 1500 km odcinku, nie przepłyniętym wcześniej przez nikogo. Amazonka była i jest dla mnie wielką przygodą. Było to marzenie i cel, które udało mi się zrealizować. Nie zrobiłem tego jednak sam, był to wspólny wysiłek wielu osób. W ostatnim polskim wydaniu „Z nurtem Amazonki” napisałem, że ja znalazłem moją Amazonkę i życzę wszystkim, żeby znaleźli własne, bo łatwiej jest żyć, gdy się je ma.

0009Kajakarstwo, zwłaszcza takie jakie Pan uprawia to sport/hobby dość niebezpieczne. Na co szczególnie trzeba zwrócić uwagę chcąc zajmować się kajakarstwem. Co doradzałby Pan na początek młodym ludziom zafascynowanym kajakarstwem?

Jak w każdym sporcie, potrzebne jest doświadczenie, aby kajakarstwo było przyjemnością, a nie niebezpieczeństwem. Przed wypłynięciem na rzekę, nawet taką, jak Wisłok czy San, trzeba mieć odpowiedni sprzęt (nie musi być nowy), no a przede wszystkim towarzystwo doświadczonego kajakarza. W Krakowie dalej działa bardzo prężnie Klub Kajakowy „Bystrze”, myślę, że i w Rzeszowie nie brakuje klubów kajakowych. Po kilku spływach w gronie doświadczonych kajakarzy, można zdecydować się na samotne wyprawy, najpierw na spokojniejsze rzeki, a później w miarę rosnących umiejętności na te bardziej wymagające. Jedno jest pewne - jak ktoś wejdzie do kajaka i przepłynie w świetle księżyca kilka kilometrów rzeki samotnie, albo z kimś bliskim, to myślę, że kajakarstwo stanie się jego hobby, jak to się stało w moim przypadku.

Czy Pana synowie poszli w ślady ojca jeśli chodzi o zamiłowanie do kajakarstwa?

Obaj synowie pozakładali kluby kajakowe w swoich szkołach (może przy niewielkiej pomocy taty). Max jest doskonały, jeśli chodzi o kajakowanie na górskich rzekach – prześcignął mnie w umiejętnościach już kilka lat temu – z czego oczywiście jestem bardzo zadowolony. Ale i Alex goni już brata.

0010W 1993 roku, zaledwie godzinę po zamachu terrorystycznym na World Trade Center w Nowym Jorku został Pan wezwany na miejsce wybuchu celem przeprowadzenia niezbędnych ekspertyz dotyczących skażeń i doprowadzenia budynków do stanu używalności. Proszę nam opowiedzieć o tych tragicznych dniach i Pana pracy.

W 1993 roku moja firma HP Environmental została zatrudniona przez New York - New Jersey Port Authority do zbadania jakości powietrza w budynkach WTC po zamachu terrorystycznym. Wygląda na to, że sprawdziliśmy się w tej pracy, bo po tragicznych zamachach we wrześniu 2001 też ściągnięto nas, tym razem na zgliszcza dwóch wież – do Strefy Zero. To była niezwykle trudna praca. Trudna ze względu na emocje i wrażenia, jakie budziły te dramatyczne wydarzenia związane z zamachami terrorystycznymi, jak i samo przeświadczenie, że chodzę po gruzach tych, wydawało mi się kiedyś,niezniszczalnych kolosów, pod którymi zginęło tyle tysięcy ofiar. Kiedy National Geographic Polska zaproponował mi przedstawienie w książce „Między niebem a piekłem” najbardziej niebiańskiego, albo najbardziej piekielnego miejsca na ziemi, jakie odwiedziłem, to zdecydowałem się na to drugie – i była nim właśnie Strefa Zero.

Co roku we wrześniu organizuje Pan spotkania na Potomacu, utrzymuje stały kontakt z polskimi podróżnikami, zwłaszcza z kajakarzami zrzeszonymi w krakowskim klubie „Bystrze”. Proszę powiedzieć jak jest Pana zdaniem obecna kondycja Polskiego kajakarstwa? Czy jest jeszcze coś do odkrycia, jakieś białe plamy?

Za mało czasu spędzam w Polsce, aby móc ocenić kondycję polskiego kajakarstwa. Wiem, że kajakarstwo studenckie rozwija się prężnie i po naszej wyprawie, studenci na przykład z Krakowa organizowali wyprawy do wielu interesujących miejsc na świecie, jak Nepal, źródła Nilu, Pakistan, Australia, Wielki Kanion Colorado. Także studenci z Krakowa przepłynęli kanion Colca w 20. rocznicę pierwszego jego spłynięcia. Jest jeszcze wiele nieprzepłyniętych rzek w Ameryce Południowej, Afryce czy Azji. Ale najważniejsze jest oderwać się od telewizora, komputera i … poobcować z naturą, a kajak jest w tym bardzo pomocny.

Pana plany na przyszłość, nowe wyzwania, nowe rzeki?

Moimi wyprawami są teraz rodzina i praca zawodowa. Nie zapominam jednak o kajakach. Mam ich w domu....niech policzę...ok. 25. Razem z synami Maxem i Alexem zabieramy ich kolegów na okoliczne rzeki i przekazujemy nasze zamiłowanie do kajakowania.