Meksykańska masakra maczetą |
|
![]() |
![]() |
Źródło/Autor: Administrator | |||
poniedziałek, 20 grudzień 2010 09:32 | |||
Multithumb found errors on this page: There was a problem loading image /var/www/vhosts/rzeszowska24.pl/kultura.rzeszowska24.pl/images/stories/18/Machete.jpg
Rodriguez genialnie żongluje kiczem, elementami tak charakterystycznymi dla filmów niskobudżetowych, przykład to chociażby przydługa scena śmierci głównego, negatywnego bohatera. Myli się jednak ten, kto zaszufladkuje „Machete” jako płytki film akcji. Wbrew pozorom i hektolitrom przelewanej krwi, fabuła dotyka dość istotnego problemu współczesnej Ameryki, czy raczej jej południowej części. Nielegalni emigranci z Meksyku, ich sytuacja w Stanach Zjednoczonych, życie na granicy ubóstwa i praca na czarno. Amerykanie w tym filmie jawią się jako banda zatwardziałych nacjonalistów ale i swoiście rozumianych patriotów, którzy chcą bronić swojego „białego” kraju. Drugą grupą są hipokryci, którzy zarabiają na otwartej granicy z Meksykiem, a jednocześnie podsycają nienawiść ludzi zza południowej granicy.
Jak widać temat jest dość istotny i chociaż sam Rodriguez odżegnuje się od tego nie da się nie zauważyć, że nie wystawia on Ameryce zbyt pochlebnej opinii w sprawach dotyczących nielegalnych emigrantów. „Machete” jest filmem godnym polecenia, jeśli nie dla fabuły, to dla akcji i Stevena Seagala grającego czarny charakter, Lindsay Lohan jako zakonnicy i Roberta De Niro – on zawsze jest wielki.
|