Uwaga
Na Krańcu Świata Drukuj
Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 
Źródło/Autor: Administrator   
poniedziałek, 19 grudzień 2011 05:49
Multithumb found errors on this page:

There was a problem loading image http://rzeszowska24.pl/images/stories/nr1/Ih_Bogd_uul.jpg

Ih_Bogd_uul

Wywiad z Jurkiem Tomalą - członkiem Grupy Wyprawowej 40 +, ratownikiem GOPR, przewodnikiem górskim, taternikiem i alpinistą  - wspomnienia z wyprawy na Syberię i do Mongolii, plany na przyszłość.

Skąd pomysł na zorganizowanie Grupy Wyprawowej 40 +, kiedy i gdzie odbył się pierwszy wyjazd grupy - jak go wspominasz?

Wszyscy członkowie naszej grupy wyprawowej znali się już wcześniej z różnych wyjazdów, zazwyczaj z eskapad w Karpaty Wschodnie. Do sformalizowania i wyboru nazwy grupy doszło w 2007 r., kiedy stwierdziliśmy, że należy się gdzieś „dalej ruszyć”, poznać trochę innej kultury i miejsc z „duszą”, ponieważ czas ucieka, a my już 40 „przeskoczyliśmy”.

Kim jesteście i czym zajmujecie się na co dzień? Jeśli możesz, przedstaw członków grupy. Opowiedz o  waszych hobby niezwiązanych z podróżami.

Grupę W40+ tworzą:

Roman - z wykształcenia leśnik, z zamiłowania też. Hobby - fotografia, przyroda, pasjonat wędrówek po Karpatach Wschodnich.

Jacek - z wykształcenia malarz, pasjonat wszelakich sportów (od niedawna narciarstwa), zamiłowanie do jazdy na rowerze przedkłada nad inne.

Paweł – fotografik, znawca i popularyzator sztuk walki, z zamiłowania podróżnik.

Marek „Mały” - policjant z pasją jazdy samochodami terenowymi, organizator rajdów, miłośnik wszelakich wędrówek.

Tomek - również od niedawna policjant, uprawia sporty sztuk walki. Pasjonat wyjazdów (nawet na koniec świata).

Jurek - ratownik GOPR, przewodnik górski, alpinista. Pasjonat narciarstwa ski turowego.


Jaką trasę podróży do Mongolii wybraliście? Jak długo ta wyprawa trwała?

 Wyjazd do Mongolii trwał prawie pięć tygodni z czego prawie dwa tygodnie to Syberia (przejazd z Moskwy do Irkucka koleją Transsyberyjską, pobyt nad jeziorem Bajkał - wyspa Olchon). Pobyt w Mongolii - Ułan Bator - południowo - wschodnia część pustyni Gobi z wszystkimi jej atrakcjami, jak Czerwone Klify, złota część tej pustyni- czyli rezerwat śpiewające Piaski, wąwóz Yolin Iam i oczywiście góry Gobi czyli Ałtaj Gobijski.


Jak i czym poruszaliście się podczas podróży, bo z tego co wiem to na początku była długa podróż koleją? A co potem?

 Naszą podróż rozpoczęliśmy na stacji kolejowej w Rzeszowie. Przejechaliśmy prawie 10 tyś. km pociągami (niezapomniana pozostaje podróż koleją Transsyberyjską). Marszrutkami w Rosji, busem z Ułan Ude (Rosja) do Ułan Bator (Mongolia). Busem po pustyni Gobi (prawie 3 tyś. km), dosiadaliśmy również mongolskie konie -najgorsze dla mnie były siodła. Próbowaliśmy jazdy na wielbłądach, ale trudności z wstawaniem i sterowaniem takim „wierzchowcem” dały się nam we znaki dobitnie.

Dlaczego Mongolia, a nie na przykład Holandia?

Trudne pytanie - chyba dlatego, że tam jeszcze nie byłem. Po kilku lekturach o historii i kulturze tego kraju wiedziałem, że tam „należy być”.

Najciekawsze i najbardziej nieznane przeciętnemu turyście miejsce podczas podróży, które udało wam się odwiedzić...?

Po pierwsze, to oczywiście kolej Transsyberyjska. Koniecznie należy te pięć dni i nocy spędzić w wagonie II klasy, to znaczy, iż 54 osoby stanowi przez ten czas jedną wielką rodzinę. Wyspa Olchon na jeziorze Bajkał i miejscowość Chużir ze skałą szamana - święte miejsce wyznawców szamanizmu. Pustynia Gobi i jej różne oblicza, jak również Ałtaj Gobijski- najbardziej kolorowe góry na świece, prawie 4 tyś. metrów n.p.m. bez lodowca. Karakorum - pierwsza stolica wielkiego cesarstwa Dżingis Chana.

Trudne momenty, niebezpieczne, dziwne zajścia i sytuacje- czy były takie, czy podróż minęła bez większych niespodzianek?

 Nasza podróż została zaplanowana bardzo dokładnie w Polsce i w 100% zrealizowana - tak musiało być, ponieważ każdy z nas ma swoją pracę i obowiązki np.: rodzinne, dlatego nie mogliśmy sobie pozwolić na dużą improwizację i wybieranie celów na miejscu, w zależności od okazji. Takich momentów dziwnych było bez liku, byliśmy w innej strefie czasowej, językowej, kulturowej, klimatycznej. Najniebezpieczniejszy moment, to chyba okres około 2 do 3 dni problemów żołądkowych, jakie „dopadły” każdego z nas, podczas części gobijskiej na naszej wyprawie, a na pomoc medyczną nie mogliśmy liczyć.

Co Wam się wydało podczas podróży najdziwniejsze, najbardziejzaskakujące, wręcz nierealne, jak na warunki panujące w Polsce?

Dla mnie osobiście to odrębność kulturowa i religijna Mongołów, inne zwyczaje i inne postrzeganie świata. Tam każdy ma czas, nigdzie się nie spieszy – to typowe wśród ludów Azji. Również radzenie sobie w trudnych warunkach życia na pustyni – np: brak wody sprawia, że ludzie się nie myją tylko „wietrzą”, wiara w zabobony, świat duchów jako pozostałość po szamanizmie, czy też zwyczaje panujące w jurtach (miejsca święte, których nie należy bezcześcić).

Jakie były reakcje w Mongolii na was, ludzi z dalekiej Polski, o której zapewne wielu nawet nie słyszało?Czy byli gościnni, czy wręcz przeciwnie?

Na naszej trasie spotkaliśmy wielu nomadów, którzy byli dla nas bardzo gościnni i otwarci, nie spotkaliśmy się z przejawem jakiejkolwiek wrogości, wręcz przeciwnie, mimo biedy i braku udogodnień cywilizacyjnych napotykani ludzie byli zawsze otwarci, pomocni i pełni wiary w życie jakie prowadzą. Myślę, że wielu z nich nie zamieniłoby takiego koczowniczego trybu życia na inne.

Może kilka słów o napojach oraz potrawach, które jedliście podczaspodróży.

Dla mnie osobiście kuchnia mongolska nie jest tym, co lubię najbardziej, ponieważ w Mongolii jada się generalnie „wszystko”. Do tej pory Mongolia kojarzy mi się z baraniną lub mięsem kozim bez przypraw, bez owoców i warzyw. A do picia jedynie kumys - sfermentowane mleko kobyle lub wielbłądzie, o cierpkim smaku mleka z odrobiną tłuszczu, a o zapachu lepiej nie wspominać. Na pustyni, aby przeżyć, trzeba go wypić około 5 litrów na dzień - i to robiliśmy. Czasami udawało się nam dostać sute ciaj - herbata mongolska z mlekiem i solą, zazwyczaj ciepła - bardzo dobrze gasi pragnienie i o niebo lepsza niż kumys. Uważam, że każdy powinien spróbować kozy po mongolsku, czyli wszystko co koza ma wewnątrz jest gotowane i spożywane, a dla gości najlepszy kąsek - jelito grube..., a do popicia sfermentowane mleko. Po takiej kolacji - 2 do 3 dni - problemy żołądkowe murowane.

Plany na przyszłość - Twoje i GW 40+.

Trudno mi w tej chwili mówić o planach na przyszłość. Jedno wiem, że będzie to Azja, która mnie osobiście bardzo urzekła.
Wiem, że część członków GW 40+ przebywa obecnie na Ałtaju ze swoją kolejną wyprawą.Tak, kolejna wyprawa naszej grupy w tym roku jest również do Mongolii - część zachodnia i oczywiście syberyjska Republika Tuwy w Rosji. Czterech członków naszej grupy w tej chwili wytrwale przemierza ten zakątek Azji. Trzymam kciuki za powodzenie tej wyprawy (jestem w kontakcie SMS - owym), sam, niestety, nie biorę w niej udziału ze względu na brak urlopu z pracy. W tym roku mogłem dostać niespełna 3 tygodnie wolnego i to w innym terminie niż wyjazd, a to za mało na całą wyprawę do Mongolii. Ale nie byłbym sobą, abym nie wykorzystał tego urlopu w celu poznania czegoś ciekawego, stąd mój wyjazd w Alpy i powrót do alpinizmu - było ciekawie.

Dziękuję za wywiad i życzę kolejnych udanych wypraw w te wszystkie miejsca, o których marzycie.